Ostatnio jak wracałyśmy do domu ze szkoły (ja i Adriana) szla za nami Tajga. W pewnym momencie podjechał jakiś samochód i kierowca zapytał czyj to pies. Ja powiedziałam, że przybłęda. Potem zapytał się o dom sołtyski i pojechał. Po pięciu minutach podjechali, powiedzieli, że muszą zabrać tego psa (Tajgulkę). Ona nie chciała do nich podejść. Kazali mi ją uwiązać na smyczy i podać im. Potem już tylko słyszałam jak hycel powiedział do Tajgi: Mądra psina, ładnie idzie na smyczy.
Przepraszam, że nie wzięłam jej do siebie. Podejrzewam, że pomyślicie, że jestem głupia i mnie od obserwujecie. Bardzo przepraszam, ale nie mogłam tego zrobić, bo moja mama jednak ma serce z kamienia.
Jest jeden plus tej sytuacji: W schronisku dokonają u niej sterylizacji aborcyjnej, a na dodatek pani od przyrody nam mówiła, że jej brat pracuje w tym schronisku i się nią zajmie najlepiej jak potrafi. My z Adą od roku już planujemy w te wakacje pójść na wolontariat, a w tej sytuacji jedziemy już ta tydzień! Trzymajcie kciuki, żeby nas przyjęli!
Druga zła wiadomość to taka, że Lenka będzie miała małe! NIEEEE!
Biedna Tajga. Szkoda, że twoja mama nie zgodziła się zabrać jej do was. Miejmy nadzieję, że przyjmą nas do schroniska. A co do Leny to jeszcze jest nadzieja, że to ciąża urojona.
OdpowiedzUsuń