czwartek, 28 lutego 2013

Początki...

Nasze początki z frisbee. Z Lenką już dawno zaczynałam, ale nigdy się nie udawało. Próbowałam już chyba wszystkiego. Uciekałam od niej machając przed jej nosem frisbee, Dawaniem jej do pyska, zachęcaniem poprzez bawienie się nim. I nic. Pobiec za nim, jak rzucę to jeszcze tak, ale o szarpani nie było mowy. Jak tylko ona miała je w pysku i ja chciałam za drugi koniec złapać to ona od razu puszczała. Myślałam, że jeśli jeszcze kilka razy wypróbuje te metody, to będzie ok, bo nawet w powietrzu szarpak łapała. Ale nic nie skutkowało. Teraz zaczęłam próbować z Zygim. Z nim jest całkowicie inaczej! On to by się wszystkim z chęcią szarpał. Nawet spodniami. Ale o frisbee to jeszcze za bardzo chyba nie wie o co chodzi, bo nawet nie wie jak to do pyska wziąć. Dzisiaj wzięłam frisbee i uciekałam z nim, machając. Zygi od razu zaczął energiczniej merdać ogonkiem, strasznie się cieszył, ale do pyska nie brał. Potem mu rzuciłam kilka razy, to je pogonił, ale tak spadało na ziemię, że nie mógł wziąć do pyska. Na sam koniec podeszłam do niego i zaczęłam machać tuż przed jego nosem i w końcu wziął je do pyska i chwilkę się poszarpaliśmy. To było cudowne! Udało mi się zachęcić psa do szarpania frisbee! Odłożyłam frisbee i poćwiczyliśmy trochę sztuczkę ( z Lenką głównie wchodzenie na plecy, a z Zygim slalom, który robi już szybciej od Lenki, a ćwiczymy je dopiero 3 raz! I zaczynamy cofanie, bo mały dość często się cofa jak stoi koło mnie. ;) Mam Teraz następny dowód na to, że WIARA + DETERMINACJA = SUKCES GWARANTOWANY! 
A oto krótki filmik pokazujący jak moje dwa psiaki spędzają tą zimę ;)

sobota, 23 lutego 2013

Ferie ferie...

i po feriach. zanim się obejrzałam, już minęły. Nie były one wymarzonym czasem. Przez pierwszy tydzień, normalnie. Trochę zabaw, pierwszy spacerek z Zygim pierwsza komenda nauczona (siad). Ale nie było nic rewelacyjnego. Ogólnie mam jeden problem.. Nie wiem, jak to zrobić. Bo jak chce trochę Lenkę pouczyć, to Zyguś ją atakuje (chyba z zazdrości), a jak chce jego pouczyć, to znów na odwrót (Lenka nam nie daje spokoju). Wiecie może co mogę w tej sytuacji zrobić? Bo ja nie... Dobra, ale wróćmy jeszcze do ferii. Drugi tydzień to już kompletna katastrofa! Zachorowałam i cały tydzień w domu. Przerąbane, bo chciałam pouczyć trochę moje psiaki. (Tak poza tym, to Zygiego uczę teraz aportu, bo dzisiaj mogłam na chwile wyjść na dwór.) Mówię na niego mały, ale on wcale nie jest taki mały. Jest już równy z Lenką (czyli 47 cm wzrostu). Łapy ma dużo większe od Len. Ogólnie objętościowo już ją wyścignął. Zęby już wszystkie ma stałe. Z resztą, nie ma co się dziwić. W poniedziałek skończy 5 miesięcy. Widać, że jest synkiem Lenki. Jak idzie, to tak samo merda ogonkiem, który ma tak samo gruby. Posturą też przypomina mamusię. Jedyne co je różni  to: kolor, płeć, pyszczek i wielkość. Nawet spojrzenie jest to samo. Gdy Lenka ostatnio uciekła, to Zygi był strasznie smutny. Jak wróciła, to nie mógł powstrzymać się od skakania po niej o ciągania za uszy, sierść itp. ;)

niedziela, 3 lutego 2013

rocznica i coś jeszcze...


Przepraszam, że ostatnio tak długo nie pisałam, ale mi się komputer zepsuł. Mimo to u nas nic szczególnego się nie działo. Nie chodzimy na spacerki, bo po 1 nie mamy dwóch smyczy, a po 2 to jeszcze dość szybko się robi ciemno i jak wrócę ze szkoły, to już mało czasu mi zostaje. 25.01.2013 Zygi skończył 4 miesiące. Jest już bardzo duży. Mierzy około 40 cm (około, ponieważ jest tak zwiercony, że nie da się zmierzyć xD) i 11 kg. W porównaniu do Leny, to jest dużo (Lenka: wzrost-47cm, waga-15kg). Dzisiaj trochę z psiakami poćwiczyłam. Z Lenka zdołałam zaledwie siad, piątka, łapa i papa, bo Zygus cały czas na mnie skakał i nie dało się, ale trudno. Na szczęście dzień nie poszedł na marne, ponieważ nauczyłam Zygusia siad. A propos nauki. Kupiłam małemu obróżkę i jak mu założyłam, to zachowywał się jak by od dawna był do niej przyzwyczajony. :D A wiem, że są psy, które mają z tym problem. Ale to nie koniec. po kilku dniach przypięłam go do smyczy, to on spokojnie sobie obok mnie szedł i szarpał się ta smyczą. Dla mnie to coś nie bywałego, bo z Lenką miałam taki problem, że na początku jak ją brałam na smycz, to siadała i musiałam ją ciągnąć, bo ona nie chciała iść. Ciesze się że z nim nie mam takich problemów. Zrobiłam filmik z okazji tej małej rocznicy, ale nie wiem dlaczego nie mogę go dodać, więc dodam kilka mich ulubionych zdjęć małego.