niedziela, 18 listopada 2012

Jesienne rozmyślenia...

Cześć. Nie wiem od czego zacząć, bo tyle rzeczy mam do opowiedzenia. Zacznę może od najważniejszego. Ostatnio był o nas syn naszego sąsiada. Przyszedł, bo miał do mojego taty jakąś sprawę. Potem zaczął się temat psów. I okazało się, że jego bratowa jest weterynarką! Zapytaliśmy się o sterylkę i podobno może zrobić ją Lence! Już tylko zostało się dowiedzieć, czy na pewno wykonuje te zabiegi, umówić się i po sprawie! Moi rodzice w końcu zrozumieli, że bez tego to się nie obejdzie... Po 2 szczeniaki są już bardzo duże, o czym świadczą zdjęcia poniżej. Bardzo mnie cieszy, że tak długi mi się je udało przetrzymać w domu. One we wtorek skończą 8 tygodni! I jeszcze są nie oddane! Dobrze wiecie, jak się z tego cieszę, bo rodzice chcieli oddać je już miesiąc temu.. Uffff... Dokarmiamy je dwa razy dziennie i one nadal są głodne! Lece już bardzo cycki zmalały. To jest coś dziwnego, bo po poprzednich szczeniakach to 2 miesiące po oddaniu maiła jeszcze strasznie zwisające, a teraz jest 2 miesiące po urodzeniu a one są już na prawdę małe. Wczoraj poszłam do babci. Jaki ten ciapek jest duży! To znaczy on nie rośnie wzwysz, tylko wzdłuż. xd  On ma takiego małego miśka. Ja mu go wczoraj rzuciłam (kucałam) a on przyniósł go, wskoczył mi na kolana  i oddał do ręki! Następny mądry psiak, który bez żadnego uczenia aportuje! Na dzisiaj koniec. Poniżej są zdjęcia szczeniaczków. :D





czwartek, 1 listopada 2012

To i owo

W pierwszej kolejności chciałabym przeprosić, że tak długo nie pisałam. Teraz mam czas, bo zachorowałam na zapalenie płuc. :( Ale do rzeczy... 25.10.2012 szczeniaczki Leny skończyły miesiąc! Są już takie duże, a ja nie mogę się nawet z nimi pobawić, bo jestem chora. Są już dokarmiane. Sama im szykuję jedzenie. Jak ostatnio na chwilę wyszłam na dwór (wczoraj) to zauważyłam, jakie one są duże! Normalnie ogrom. Najmniejszy jest prawdopodobnie po psi sąsiada, bo jest do niego podobny. Zaś największy ma takie duże łapy, że myślę, że może być po jakimś dużym psie. niestety, nie mogłam im zrobić zdjęć, ale przy najbliższej okazji sfotografuję te małe psiaki i pokażę wam. Lenka jest cały czas spuszczona, ponieważ szczeniaki przetransportowała (sama Lenka) do garażu, więc ona też tam teraz jest. Brama jest otwarta a Lenka tylko wyleci, załatwi potrzeby fizjologiczne gdzieś na polach i od razu wraca. Bardzo zdziwiła mnie jej postawa, ponieważ, jak już wiecie, Leniuszka często uciekała. Jak wczoraj wyszłam na dwór, Lenka taka byłą zadowolona, że zaczęła biegać dookoła mnie, kręcić się wkoło własnej osi. To było takie pocieszne... Ale nie było już tak fajnie, jak moja mama przyjechała do domu. Zaczęła mi truć, że trzeba dać do internetu ogłoszenie, że oddamy szczeniaki. Ale jak można! Szczeniaki mają dopiero miesiąc i tydzień! I w ogóle jak można oddać małe dzieci swojego psa pierwszej lepszej osobie. Przecież z ogłoszenia może się zgłosić jakiś nieodpowiedzialny człowiek, który bije psy. Ja bym tego nie chciała zrobić, ale i tak wiem, że moi rodzice to zrobią, bo mimo, że tłumaczyłam im, że ie można ich jeszcze oddawać, to w nocy słyszałam, jak rozmawiali, że trzeba jak najszybciej dać ogłoszenie, bo jeśli już je dokarmiamy to znaczy, że już są samodzielne. Wiem, że możecie pomyśleć, że jestem głupia, ale ja na prawdę się staram ich przekonać. Trzymajcie kciuki przynajmniej za to, żeby ich nie oddawać w tak młodym wieku.

Ostatnio zauważyłam, że jak Lena była młodsza (miała jakiś rok) to bardzo się starałam, żeby aportowała. Niestety, nie wychodziło nam to. Potem odpuściłam jej i trenowałyśmy różne sztuczki. Po pewnym czasie wzięłam sobie do ręki piłeczkę tenisową i rzuciłam. Bez żadnej komendy Lenka ją przyniosła. I w ten sposób nauczyła się aportować, chociaż nie można tego nazwać nauką. My nie ćwiczyłyśmy, a tak od siebie zaaportowała. Wiem ,ze niektórzy mają z psami problemy z nauczeniem psa aportu. Ja z Lenką też miałam. Odpuściłam jej i ona sama zaczęła aportować. Teraz chciałam nauczyć ją się szarpać, a potem łapać frisbee. Ale wiem, że jeśli będę mocno na nią naciskać, to nic z tego nie wyjdzie. Wiadomo, ze najlepiej by było, gdyby Lenka tak jak sama z siebie zaczęła aportować, zaczęła też frisbować. Bardzo na to liczę i dlatego bardzo duże odstępy robimy między ćwiczeniami. Możliwe, że to jest właśnie nasz patent na frisbee? Mam nadzieję, że nam się uda. Lenka na prawdę może ładnie frisbować, ponieważ jest bardzo szybka, zwinna i wysoko skacze (wskakuje mi na plecy, gdy mam wyprostowane nogi). Jak myślicie, mamy jakieś szanse w tym sporcie?